Sędzia - hodowca ?

Sędzia hodowca czy sędzia nie związany z rasą lub nawet hodowlą ? Do zadania tak przewrotnego pytania skłoniło mnie zapytanie
jednej ze znanych hodowczyń- sędzin (sic!), czy można stawiać sędziego w tak niezręcznym położeniu jak
zgłoszenie do ringu, w którym ocenia, psa z jego hodowli lub pochodzącego po jego psie. Nie
byłoby w tym nic dziwnego ( w końcu każdy może stawiać pytania jakie chce),
gdyby nie fakt, że rzeczona osoba wystąpiła na wystawie klubowej, gdzie
oceniała sędzina – hodowczyni reproduktora, którym ona kryła dwukrotnie. Nawet nie
zastanawiam się nad przyczyną zadania pytania światu ( w języku angielskim),
które stawia osobę je zadającą w dwuznacznym świetle. Zastanawiam się, co chce osiągnąć sugerując, że sędzia hodowca zawsze będzie
oceniał tendencyjnie. Lub nie będzie potrafił zachować neutralnej oceny
wobec psa z własnej hodowli. Trochę to
dziwne i przewrotne zważywszy na fakt, że osoba ta ocenia rasę, którą hoduje. Ale do rzeczy. Z przyjemnością jadę
na drugi koniec Europy na wystawę klubową, gdzie ocenia inny hodowca -
sędzia, nawet jeśli nie zgodzę się do końca z oceną, mam wrażenie, że
dobrze robi, gdy ktoś z zewnątrz
oceni wynik hodowlany. Wielokrotnie stykałam się z sytuacją, gdy
sędzia – hodowca oceniał psy pochodzące ze skojarzeń z reproduktorami, których
jest właścicielem lub pozostające w bliskim pokrewieństwie z jego liniami. Nie
zauważyłam, aby wpłynęło to w jakikolwiek sposób na ocenę, choć myślę, że dla sędziego
było to na pewno zadanie bardzo trudne. Każdy
hodowca ma jakąś wizję hodowli ( a przynajmniej powinien mieć), inne priorytety, ale dopóki trzymamy się
standardu rasy, a nie ulepszamy go na siłę własnym widzimisię, uważam, że nic
złego nam się nie stanie, gdy nasz
rezultat hodowlany oceni inny hodowca. Dla sędziego hodowcy spotkanie potomstwa, nawet w n-tym
pokoleniu, może być miłym przeżyciem. Innym tematem – choć wcale nie tak odrębnym - jest protest
wystawców przeciwko asystentowi – hodowcy. Ponownie powtarzam – asystent w
ringu nie może wyrażać własnych opinii ani tym bardziej dokonywać samodzielnej
oceny prezentowanych psów. Chyba, że
sędzia wyda takie polecenie. Żadna z
osób protestujących nie zdaje sobie sprawy, że asystent nie tylko terminuje u
sędziego kynologicznego, ale również
jest egzaminowany i tak jak bywa na każdym egzaminie może go nie zaliczyć. Innymi słowy, jeśli sędzia nie zgodzi się się
z oceną asystenta lub przyłapie go na nieznajomości wzorca, może nie zaliczyć mu
asystentury. Proste? Chyba jednak nie dla wszystkich. Na koniec anegdotka z ringu. Asystując pewnej sędzinie
zgodnie z moją specjalnością na koniec z przyjemnością zostałam w ringu, gd do oceny pozostały amstaffy i bullterriery. Zawsze
warto dowiedzieć się czegoś nowego. Pewna pani wielce niezadowolona z oceny
swojego bulika wysyczała do sędziny „
Tak to jest, jak się najpierw sędziuje rodezjany, a potem bullterriery..” Nawet nie pytałam pani, jak to jest… ale
spytałam tylko, czy według niej bullterriery nie powinny zaprezentować się właściwie w ruchu?! Zawsze źle, zawsze niedobrze.....