Ploty, plotki i ploteczki...
Najlepiej poinformowaną osobą na wystawie jest ta, która na
niej nie była. Wie wszystko najlepiej,
wie kto ma najpaskudniejszego psa,który mimo to wygrał. Wie, kto ma psa z
poważnymi problemami, choć go na oczy nie widziała. Wie, który pies rzucił się
na sędziego, a który pożarł innego psa lub swojego właściciela. A nawet jeśli
tak nie było, to kogo to interesuje. Ważne, że plotka została puszczona w ruch.
Teraz plotka żyje własnym życiem. Obiegnie cały kraj, a nawet świat i wróci tak
zniekształcona, że nawet autor jej nie pozna. Zdarzenie: Koleżanka wystawia swojego psa na wystawie
klubowej, panuje wielki ścisk, siedzimy na wąskich ławeczkach w pobliżu ringu
ściśnięci jak szprotki. Do ringu podchodzi facet z psem, który z daleka już
szczerzy zębiska na wszystkich dookoła. Rzuca się w kierunku śpiącego pod ławka
psa mojej koleżanki, ten gwałtownie zbudzony wyskakuje z warkotem. Na szczęście
nic się nie dzieje, ale psy są pobudzone. Niestety pies agresor staje w ringu
za psem koleżanki. Sędzia daje sygnał do biegu, widzę, że agresor startuje do
przodu, aby dopaść psa mojej koleżanki, ta czując co się dzieje wyciąga smaczek
z górnej kieszonki koszuli. Jej pies radośnie wyskakuje do góry,aby chwycić
kiełbaskę. Sędzia daje sygnał do zatrzymania i pokazuje mojej koleżance, że ma
opuścić ring. Nikt nie wie co się stało, nikt nic nie rozumie… Po zakończonej
ocenie podchodzimy do sędziego, aby spytać co się stało, a ten oświadcza, że
nie toleruje napaści ze strony psa na właściciela w ringu. Zdumione próbujemy
wytłumaczyć sędziemu, że pies jest niesłychanie łakomy, koleżanka użyła
nagródki dla odwrócenia uwagi od psa, który wyraźnie szukał zaczepki. Sędzia
nie chce słuchać, wie co widział, koniec dyskusji. Jakiś czas po tym
niefortunnym zdarzeniu koleżanka spotyka na innej wystawie naszą wspólną znajomą, która z
ogromnym współczuciem pyta jak się czuje, bo słyszała, że jej własny pies rzucił się na nią w ringu i pogryzł tak
dotkliwie, że musiało zabrać ją pogotowie…. To zdarzenie może dziś wywoływać śmiech, ale wtedy nie było
nam do śmiechu. Ten pies był wówczas jednym z najlepszych reproduktorów, plotka
o jego rzekomej agresji mogła zniszczyć jego reputacje. Otóż są ploteczki – drobne złośliwości wygłaszane z niemal
100% pewnością, choć nikt z wygłaszających nie był nigdy świadkiem, ale
słyszał, że ktoś, coś i gdzieś… Dalej są plotki – złośliwości większego kalibru, kładące
cień na reputację psa, hodowcy, właściciela. Ktoś puszcza w obieg plotkę o
agresji psa, choć nigdy nie był jej świadkiem. Ktoś puszcza w obieg ostrzeżenie
przed pewną hodowlą, bo tam rodzą się chore szczenięta, a tak w ogóle ktoś
dobrze poinformowany słyszał, że hodowca trzyma je w ciemnej komórce i nigdy
nie wypuszcza na dwór. Nie muszę dodawać, że plotkarz nigdy w tej hodowli nie
był? Nie był, ale słyszał od kogoś bardzo dobrze poinformowanego, więc jest to
prawda…. I tak plotka nabiera tempa i siły, toczy się jak śnieżna kula,
większa i większa, aż staje się PLOTĄ. Plota to już duży kaliber, im bardziej jest nielubiany
oczerniany obiekt, tym z większą lubością plota jest przekazywana z ust do ust.
Im więcej zwycięstw wystawowych na
koncie oczernianego tym plota wywołuje większą sensacje i rumieńce obgadywaczy.
Plota nie tylko szkaluje, ale również zmienia bieg wydarzeń, zmienia czyjeś
życie. Ktoś rezygnuje lub dokonuje
wyboru, którego później żałuje. Dlaczego? Bo ktoś rzucił oszczerstwo, które nieodwracalnie
zmieniło tok wydarzeń. Tekst ten dedykuję pewnej sfrustrowanej i rozgoryczonej
pani, której w życiu nie wyszło i która poprawia sobie nastrój obrzucając mnie
błotem. PS. Ups, właśnie się zorientowałam, że co najmniej kilka osób
pasuje do ostatniego zdania. Dla wszelkiej pewności, aby nie zostać znów
pociągnięta do odpowiedzialności karnej, zamieszczam zdjęcie, które ucina
spekulacje …..