O odchodzeniu...

O odchodzeniu Ostatnio wiele się stało, odeszło wiele cudownych psów,
które znałam. Zostali ludzie, którzy cierpią. Dla nich ten tekst. Czas pędzi nieubłaganie, z rozkosznego szczeniaczka wyrósł mężny
pies. Czasem ten rozkoszny szczeniaczek
dał nam solidnie do wiwatu, ale im bardziej był nieznośny a my uzyskiwaliśmy choćby
niewielką poprawę … kochaliśmy go coraz bardziej. W końcu byliśmy jak dwie
strony tej samej monety, w mig odgadywaliśmy nastroje… choć przyznać trzeba
nasz czworonożny przyjaciel był w tym o niebo od nas lepszy. Każdy dzień był nową przygodą.
Każdego poranka witał nas rozmerdany
ogon i uśmiechnięty pysk naszego przyjaciela. Chyba nikt nigdy tak się nie cieszył na nasz
widok, choćby po dziesięciominutowej nieobecności. Jesteś! Nareszcie! Gdzie
byłeś: Tęskniłem! Co robimy? Aha.. Leżymy na kanapie i czytamy książkę: Wchodzę
w to! Super! Miałeś ciężki dzień w
pracy? To ja cichutko sobie poleżę… Mogę głowę położyć na Twoich kolanach? A
Łapy? MOGĘ SIĘ TOBA OTULIĆ? I tak szczęśliwie płyną dni, widzisz pierwsze siwe włosy na pyszczku
przyjaciela, ale nie przyjdzie ci do głowy myśl, że chwila pożegnania zbliża się
wielkimi krokami… Przecież on ma dopiero 7, 8, 9, 10 lat?! Twój przyjaciel pędzi jak szczeniak za
patykiem, piłeczką, wpada jak szalony do strumienia, goni kaczki … tylko
czasem zauważasz, że z większym trudem wstaje z posłania, ale nawet najmniejsza
obawa nie zakłóca Twoich myśli… Aż przychodzi dzień, gdy wchodzisz do domu i
wita cię cisza… Wołasz psa, a on nie podnosi się z posłania…. Masz wrażenie,
że świat osuwa się spod Twoich stóp, pędzisz do weterynarza, badania,
zastrzyki, być może pilna operacja … I nagle słyszysz diagnozę wyrok i musisz podjąć trudną decyzje… I świat nagle zatrzymuje się w miejscu, nic nie ma sensu,
pozostaje tylko straszna tęsknota i pustka… Wracasz do pustego domu, w reku trzymasz obroże i wszystko
boli – widok posłania, pustych misek, smycz. Żadne łzy nie ukoją bólu, nie zapełnią pustki. Żadne słowa pocieszenia
nie działają. Pisząc te słowa płaczę … płaczę wspominając Terre, Bremę,
Dumę i Sambrę. To o Was i dla Was. Nigdy nie zapomniałam i nie zapomnę. I dla
wszystkich moich przyjaciół, których psy odchodząc zabrały spory kawałek serca
i miłości. Zostały piękne
wspomnienia, zdjęcia i … wasze piękne dzieciaki. Pocieszeniem dla mnie jest to, że kawałek każdej z Was żyje w waszych dzieciach.