Koń i szczeniak, czyli jak wychować psiego towarzysza konnych przejażdżek
Ci, którzy mnie nie znają, a obserwują mój profil na FB mogą sądzić, że wsiadam na konika, gwiżdżę na szczeniaki i hajda do lasu na długie przejażdżki. Zorientowałam się, że takie wyobrażenie może doprowadzić do prób naśladowania i narażenia młodego psa na poważne urazy.
Krok po kroku opiszę w jaki sposób rozpoczynam przyzwyczajanie szczeniaka do konia i konia do szczeniaka. Jest to moja metoda, nie uzurpuję sobie twierdzenia, że jest to jedyna metoda i najlepsza. Jak do tej pory sprawdziła się w przypadku wszystkich moich psów. Psy, które dołączyły do konnych przejażdżek jako młodziaki sprawiały pewne problemy, których odpracowanie trwało bardzo długo. Ale o tym opowiem w osobnym poście.
Zanim zaczniemy – upewnijmy się, że koń, z którym pracujemy lubi psy, jest zrównoważony i nie wypłasza się z byle powodu. Połączenie młodego konia i młodego psa nie jest dobrym pomysłem, coś może pójść nie tak i będziemy mieli albo straumatyzowanego konia albo psa… albo oboje…
Krok pierwszy: Odwiedziny w stajni ze szczeniakiem na smyczy (szczenię 2-3 miesiące)
Wyprowadzamy konia z boksu, a szczeniaka trzymamy na smyczy (szczeniak,który wpadnie do boksu i zacznie szaleć wokół konia, to niezbyt dobry początek znajomości). Uważnie obserwujemy zachowanie konia i psa. Normalne zachowanie to zainteresowanie konia i próba powąchania szczeniaka, ze strony psa możemy oczekiwać reakcji lękowej, wycofania lub próby obwąchania końskiego pyska. W zanadrzu mamy smaczki dla psa i dla konia, szczególnie obficie karmimy szczenię, aby koncentrować jego uwagę na przyjemnej sytuacji. Nadmierny lęk lub też nadmierna odwaga ( lekceważenie konia) nie jest pożądaną reakcją. Odwiedziny ponawiamy do skutku, czyli gdy emocje opadną i szczenię albo przestanie panicznie się wyrywać ze smyczy albo przestanie radośnie obskakiwać konia …tego nawet najstabilniejszy koń nie zdzierży.
Krok drugi: Spacer na maneżu lub w terenie
Wychodzimy z koniem na zewnątrz, trzymamy szczenię na smyczy uważając, aby przypadkowo nie zaplątało się miedzy końskimi kopytami. Wciąż karmimy szczenię smaczkami, chwaląc głośno za każdą zrównoważoną reakcję.Jeśli wszystko przebiega spokojnie możemy spuścić szczenię ze smyczy, upewniając się uprzednio, że nie ma w okolicy innych psów, spacerowiczów oraz samochodów. W trakcie spacerów w ręku z koniem koncentrujemy się na wypracowaniu pożądanych zachowań, czyli spokojnym spacerze w pobliżu konia, unikaniu gwałtowanych zwrotów przed i obok konia. Szczenię może swobodnie biegać, ale w pewnym oddaleniu i przybiegać na każde zawołanie. Szczenię może biec koło konia, ale tylko równolegle, wyprzedzanie i zabieganie drogi może skończyć się zdeptaniem szczeniaka.
Krok trzeci: Wsiadamy na konia
Upewnijmy się, że w pobliżu nie ma samochodów ani rowerów. W momencie, gdy wsiadamy na konia często się zdarza, że „znikamy” dla szczeniaka i może zacząć nas panicznie szukać. Zaopatrzeni w smaczki staramy się ściągnąć uwagę na siebie. Wychylamy się jak najniżej z siodła, aby pies nas dostrzegł i połączył w całość z koniem. Niestety konieczne będzie zsiadanie i wsiadanie na konia, aż do skutku, czyli aż do momentu w którym szczeniak skojarzy nasz głos dobiegający z pewnej wysokości i zacznie słuchać nas uważnie. Jest oczywiste, że nie wyjeżdżamy na długie spacery, a jedynym ruchem konia jest stęp.
Krok czwarty: Wyjazd w teren (wiek 5-6 miesięcy)
Czas trwania terenu dopasowujemy do wieku i możliwości szczenięcia, ja szacuję czas na około godzinę i dystans nie dłuższy niż 5 km. Obserwujemy zachowanie szczenięcia – czy trzyma się konia, czy nie podbiega pod kopyta, czy nie zostaje na ścieżce nie ustępując pierwszeństwa koniowi i wreszcie, czy nie jest zbytnio zmęczone.
Ten etap trwa najdłużej, bo nawet do 12 miesiąca życia. Wprowadzamy w międzyczasie kłus i ćwiczymy uwagę szczeniaka w kłusie, ale proszę pamiętać – to są krótkie momenty, ledwie parosekundowe. Bacznie obserwujemy swobodny ruch szczenięcia w tym czasie, a szczególnie czy nie zaczyna „znaczyć”, którąś kończyną, czy ruch nie jest zbyt rozkołysany i luźny. Jeśli coś takiego zaobserwujemy, przerywamy ćwiczenia z koniem i dopiero po konsultacji z weterynarzem możemy kontynuować.
Jeśli wszystko przebiega pomyślnie dopiero po ukończeniu przez psa 15 miesięcy życia odważam się na pełnowymiarowy teren – z kłusem i galopem.
Jak do tej pory taki schemat sprawdził się ze wszystkimi psami. Co prawda w międzyczasie koń się rozzuchwalił i przestał mnie słuchać, ale to już jest inna opowieść….